Piękny połów rejs nam dał,
Widać los łaskawy był -
Każdy myślał, gdyśmy już do domu szli.
Na lądzie da się przeżyć
MiesiÄ…c, dwa lub trzy.
Ci, co żony mieli, już liczyli dni.
A nasze kobiety w porcie sÄ…,
WypatrujÄ… swoje oczy
Od rana do nocy,
A wieczorem stawiajÄ… w oknach
Åšwiece zapalone
I maja nadziejÄ™,
Że to godzin już niewiele.
Bosman pierwszy poczuł to,
A przygłuchy trochę był,
Krzyknął: "Chłopcy, kry nam kadłub drą!"
Potem szybko poszło wszystko,
Maszt jak słomka cienka prysnął
I nasz szkuner z desek z trzaskiem nieuchronnie szedł na dno
Kumple w falach przed chwilÄ…,
Teraz wszyscy już są w Hilo,
Szyper w oczy mi popatrzył i podążył tam.
I z załogi kilkunastu,
W martwej ciszy już, bez wrzasku,
Uczepiony jakiejś belki pozostałem w morzu sam.
Cud to chyba, że przeżyłem,
Chociaż w morzu długo byłem,
A do portu, skąd wyszliśmy, jakoś wracać strach.
Bo gdzie oczy swe podziejÄ™,
Gdy odbiorÄ™ im nadziejÄ™,
Tym kobietom, których mężów głosy ciągle słyszę w snach.