Postanowiłem i tak zrobiłem -
Zaznać przygody pośród mórz.
Wór spakowałem, dom pożegnałem
I żeglowałem wkrótce już.
Lecz jakże można nazwać przygodą,
Kiedy się woda leje do zęz,
Gdy wiatr i fale żagle zrywają,
A Neptun męczy aż do łez.
Wkrótce w dni parę straciłem wiarę,
Że właśnie tego w życiu chcę.
Bąble na dłoniach, zmęczenie w skroniach,
Co ja tu robię - któż to wie?
Bo jakże można nazwać przygodą...
Lecz gdy wracałem, to żałowałem,
A nawet brała trochę złość.
Nic to takiego, drogi kolego,
Że się dostanie czasem w kość.
Można to nazwać niezłą przygodą...
Kumple słuchali jak oniemiali,
Gdy wspominałem tamten czas.
Szklanki wznosili i nie wierzyli,
Że chcę popłynąć jeszcze raz.
Bo polubiłem taką przygodę...
I tak żegluję już latek kilka,
Myślę, że nie jest aż tak źle.
Wkrótce się zmienię w morskiego wilka
I pokazywać będą mnie.
Bo pokochałem taką przygodę...