Gdy ucichł już ostatni wiew
I sztil był aż do rana,
Ciągali żagle w górę, w dół,
Na zgubÄ™ dla bosmana!
A bosman tylko rozpiął płaszcz
I zaklÄ…Å‚: "Ech, do czorta!"
Porwane żagle znowu masz.
Jeden w skali Beauforta!
Gehenny ich nie koniec tu,
Bo wkrótce gorzej wpadli:
W zupełnie biały, jasny dzień
Pasat im ukradli!
A bosman tylko rozpiął płaszcz
I zaklÄ…Å‚: "Do cholery!"
Maszynie naszej koni brak
Co najmniej razy cztery!
A z głębi zęz dobiegał jęk
I zawisł, hen, nad morzem:
"Do domu chcemy wracać już,
Ach, czemu wciąż nie możem!"
Hej dzieci, prawdÄ™ powiem wam,
ZaklÄ…wszy: "Do cholery!"
Szczęśliwy wiatr spłoszyły nam
Cholerne pasażery!
A na to stary zejman rzekł
Nieśmiało, po kryjomu:
"Gdy cierpliwości jest Ci brak,
To musisz siedzieć w domu!"
A bosman tylko rozpiął płaszcz
I zaklÄ…Å‚: "Ech, ojcowie!"
Ponury łajbie wróżę los,
Damy dupy, panowie!